W tym roku mija 5
lat działalności Wah Na Tah. Czy zauważyliście znaczące różnice między Wami
sprzed 5 lat i Wami obecnie?
zdj. materiały Wah Na Tah |
Piotr Mikuła: Z całą pewnością nabraliśmy więcej doświadczenia, „obycia” scenicznego i koncertowego, dystansu do tego co robimy i do siebie samych, poznaliśmy nowych ludzi oraz zasady funkcjonowania rynku muzycznego. Wszystko to sprawiło, że nasze często naiwne wyobrażenia o tym co będziemy robić i w jakiej formie, uległy silnemu przekształceniu. Staliśmy się bardziej świadomymi ludźmi i muzykami.
. Nazwa zespołu
pochodzi od Wodza Wanata. Dlaczego się z nim utożsamiacie?
Piotr
Mikuła: W wolnym tłumaczeniu imię wodza oznacza
pierwszego bądź szarżującego w walce. Myślę, że ta „waleczność” przekłada się
na wytrwałość i konsekwencję w dążeniu do celu. Pomimo dużej liczby problemów i
przeciwności losu staramy się brnąć do przodu.
Jakie relacje
panują między Wami ?
Rafał Bogusz: W obecnym składzie zespół
funkcjonuje od ponad roku. Ten ostatni czas był dla nas wszystkich najbardziej
pracochłonny oraz obfitował w historie osobiste, które, bez wątpienia,
odcisnęły piętno na funkcjonowaniu kapeli. Jednocześnie wydarzenia ostatnich
kilkunastu miesięcy zarówno te w sferze czysto muzycznej jak i prywatnej,
bardzo nas wszystkich do siebie zbliżyły. Jesteśmy paczką dobrze dogadujących
się przyjaciół i żywię głęboką nadzieję, że tak pozostanie, bez względu na to
jak potoczą się dalsze losy zespołu. To oczywiste, że czasem się na siebie
wściekamy bądź mamy pretensje o nie wiadomo co, ale jednak głęboko czuję, że po
prostu możemy na sobie polegać.
Piotr
Mikuła: Bywa, że po okresie intensywnej pracy i
eksploatacji naszych sił musimy zrobić sobie wolne od siebie. Napięcia robią
się zbyt silne. Ale mija trochę czasu… zaczynają odzywać się telefony i
wszystko idzie od początku J
obecnie nagrywacie
krążek w studio. Jak Wam idzie?
Pawł Gojny - Prace nad albumem
trwają. Większa część materiału powstała sprawnie, w miłej atmosferze. Spokój i
brak pośpiechu towarzyszył w każdym dniu nagraniowym co pozwoliło skupić się
wyłącznie na muzyce. Ostatnie miesiące to czas przerwy w nagraniach z powodów
zdrowotnych Rafała. Doszedł już do siebie, tak więc nagrywamy pozostałe partie
wokalu i oddajemy materiał w ręce Kamila Bobrukiewicza.
Jak określilibyście
klimat powstającej płyty?
Rafał Bogusz: W mojej ocenie przez nasze kompozycje przebija prostota, ale nie
surowość. Próbując określić klimat powstającej płyty najprościej byłoby
powiedzieć, że nadchodzący debiut WNT to bardzo klimatyczny materiał. Momentami
jest ostro, momentami spokojnie a czasami nawet wesoło - na pewno nie będzie
monotonnie, a jednak przez każdą kompozycję będzie przebijał się
charakterystyczny dla nas styl. Będzie to, wydaje mi się, świetny temat dla
wielu fanów ciężkiego grania z domieszką reggae, charakterystycznego dla
polskich kapel z lat 80-tych, którzy niekoniecznie przepadają za nadmierną
ambicją w muzyce. Od wielu lat uważam, ze proste rozwiązania są najfajniejsze i
że takie właśnie przysparzają najwięcej frajdy zarówno odbiorcom jak i twórcom.
Nie lubię kompozycji przekombinowanych. Osobiście o wiele bardziej cenię
wrażliwość artysty aniżeli jego umiejętności i to mam nadzieję da się zauważyć,
a raczej usłyszeć na naszej płycie.
Jak przebiegały
prace nad materiałem na płytę?
Rafał Bogusz: Utwory, które pojawią się na
krążku to dorobek 5-letniej pracy zespołu. Przez te 5 lat przebiegała ona w
różnych składach, z różnymi ludźmi. Każda osoba, która współtworzyła WNT
wniosła coś od siebie i mam też nadzieję, że da się to usłyszeć. Kompozycje niejednokrotnie
ulegały przearanżowaniom. Wiesz, jak teraz posłucham sobie jakiegoś naszego
nagrania z próby sprzed kilku lat i porównam z tym co słychać na próbie teraz,
to wydaje się, że gramy coś zupełnie innego, pomimo że tak naprawdę klepiemy
ten sam numer.
Paweł Gojny: Pierwszy album traktujemy jako podsumowanie naszej pracy artystycznej trwającej właśnie 5 lat. Pracujemy też nad nowym materiałem, czasami da się go usłyszeć na naszych koncertach.
Paweł Gojny: Pierwszy album traktujemy jako podsumowanie naszej pracy artystycznej trwającej właśnie 5 lat. Pracujemy też nad nowym materiałem, czasami da się go usłyszeć na naszych koncertach.
W wakacje
wystąpiliście na Seven Festival. Jak wspominacie go?
Paweł Gojny - Gdybym mógł to powtórzyć, najlepiej teraz, to chętnie bym to
zrobił. Spotkaliśmy tam swoich idoli, mogliśmy obserwować ich przy pracy i
podziwiać ich kunszt. Największe wrażenie zrobiła na mnie Coma z Orkiestrą
Symfoników Gdańskich. Ten koncert był wręcz idealny. Sam fakt, że miałem
możliwość porozmawiania z tymi ludźmi po ich występie napawał ogromnym
optymizmem. Festiwal został bardzo dobrze zorganizowany, mnóstwo gości z
zagranicy, zespoły z najwyższej półki. Seven Festival to prawdziwe święto
muzyki rockowej. Jestem szczęśliwy, że mogłem wziąć udział w takim
przedsięwzięciu.
Piotr
Mikuła: Spełnienie marzeń.
Zadziwiające jest to jak rzeczy potrafią zmieniać się w czasie. Pamiętam jak 2
lata temu pojechaliśmy z Rafałem do Warszawy na koncert Illusion. Cieszyłem się jak wariat. Gdyby ktoś wtedy
powiedział mi, że będę dzielić z nimi scenę, występować na tym samym festiwalu,
mieć możliwość pogadania z Lipą i
Qlosem, to kazał bym mu się puknąć w głowę!
mieliście okazję
koncertować wraz Power of Trinity. Czy nauczyliście się czegoś od nich?
Paweł Gojny - Zespół Power of Trinity jest bardziej doświadczony od nas. Istnieją
dłużej na scenie niż Wah Na Tah. Najwięcej mógł się nauczyć Rafał gdyż kiedyś
należał do składu Power Of Trinity, ja miałem styczność z nimi jedynie na
koncertach, podziwiam ich za profesję oraz kontakt Kuby z publicznością. Utwory
POT są w naszych klimatach, z niecierpliwością czekam na kolejny album tej
formacji.
Piotr
Mikuła: Ciągle wspominam to
z wielkim uśmiechem na twarzy. Wspaniała przygoda i świetny czas. A czego się
nauczyliśmy? Tego, że nieważne czy
jesteś po długiej i męczącej podroży, w nocy nie spałeś i masz 38 stopni
gorączki. Kiedy wychodzisz na scenę i masz dać czadu i zawładnąć publicznością.
Prawdziwi zawodowcy i profesjonaliści w każdym calu. Osobiście mogę dodać, że po tych koncertach i
styczności z Krzysztofem Grudzińskim coraz częściej zacząłem używać
kostki.
Kto jest dla Was muzycznym autorytetem?
Kto jest dla Was muzycznym autorytetem?
Piotr Mikuła: Trudne pytanie. Staram
się czerpać z dokonań wielu twórców. Obawiam się, że nie jestem w stanie
odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie ale jeśli pytasz to mogę wskazać kilka
albumów, które wywołały we mnie bardzo silne emocje i do których regularnie wracam: Metallica – Master of Puppets, Tool
– 10 000 days, A perfect Circle – The Thirteen Step, Pink Floyd – Wish you
were here, Illusion –3, i jeszcze dłuuuuugo
by wymieniać.
Paweł
Gojny: - Każdy z nas ma swoich idoli wywodzących się z różnych gatunków muzyki.
Artyści których twórczość jest dla mnie inspiracją oraz doświadczeniem to z
pewnością Matthew Bellamy, John Mayer, Chris Botti, Marcus Miller, Alex Hann,
Leszek Możdżer, Zahar Fresco, Lars Daniellson... jest ich wielu.
O czym marzycie?
Rafał Bogusz: Marzymy o tym aby spędzać życie na scenie, salach prób i studiach nagraniowych. Aby móc robić dalej to co robimy, docierać naszą muzyką do coraz większej rzeszy ludzi. Jesteśmy na takim etapie życia gdize możemy sobie powiedzieć: muzyka liczy się dla nas najbardziej.
Rafał Bogusz: Marzymy o tym aby spędzać życie na scenie, salach prób i studiach nagraniowych. Aby móc robić dalej to co robimy, docierać naszą muzyką do coraz większej rzeszy ludzi. Jesteśmy na takim etapie życia gdize możemy sobie powiedzieć: muzyka liczy się dla nas najbardziej.
Gdzie widzicie
siebie za 5 lat?
Paweł Gojny - Na scenie, salach prób i w studiach nagraniowych…
Na pytania odpowiadali:
Rafał Bogusz: voc, gitara
Paweł Gojny: gitara, trąbka
Paweł Gojny: gitara, trąbka
Piotr Mikuła: bas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz